niedziela, 6 lipca 2014

MARNE ŻĄDZE

O, jakże marne są wszystkie akty. Tych, co się puszą garnki swe tnąc. Tak pisał kiedyś Witkacy. 

Przypomniało mi się, czytając Stanisława Likiernika (żołnierza Kedywu AK) wspomnienia z walk w sierpniu'44. Nie twierdzę, że powinniśmy na kolanach słuchać wszystkiego, co mówią dziś ostatni z Kolumbów. Co to, to nie. Słuchajmy krytycznie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, jak "marne są nasze żądze". 

Te polskie spory, dylematy. Persony, które rządzą albo chcą rządzić. Jakiś Tusk? Jakiś Kaczyński? "Sowa i przyjaciele" z Giertychem na okładce wypasionego menu? Terlikowski z Grodzką spleceni w publicznym tańcu?
Żałosne.


Pokolenie Likiernika miało wybór. Przetrwanie za wszelką cenę albo bohaterstwo. Choćby i niechciane. Bo przecież ci chłopcy, często mniej niż 20-letni, nie zostali wykuci w skałach. To żaden marmur, żadne żelazo. Niektórzy diabelsko odważni, inni przeciętni. Niektórzy podli. Choćby ci, którym nawet doświadczenie getta nie wybiło z głowy antysemickich bredni i uprzedzeń. 

"Pan Stach" w rozmowie z Maratem i Wójcikiem mówi o tym wszystkim bez cienia zadęcia. Z dystansem, humorem. Okazując emocje, gdy coś go drażni, uwiera. Z bolesnej heroiczno - prozaicznej przeszłości.

Kiedyś wobec Powstania żyłem w pozycji: cześć i chwała, żadnych kompromisów. Gloria victis, nie byłoby naszej wolności bez ich ofiary etc.
Dziś myślę inaczej. 

Czapka z głowy przed bohaterstwem, ofiarą, odwagą.
Ale... Straciliśmy tysiące wspaniałych ludzi. Ambicje dowódców i typowo polskie "na dnie twym z honorem lec" zmarnowały całe pokolenie, przetrąciły mu kręgosłup. Państwo i społeczeństwo pozbawiły politycznych elit.

Dzisiaj cieszmy się z Korwin - Mikkego, Hofmana, Macierewicza, Niesiołowskiego, Schetyny, Palikota.
Prawda, że elitarne towarzystwo?

Z nimi napuszeni Polacy ciąć będą swoje garnki całkiem nieźle. 

Uderzam w stół? Można tu i teraz mieć w ogóle jakieś wątpliwości? Hurra patrioci siebie zwolnili z myślenia. 
Muszą wymagać i od innych? 
Może, mówiąc krytycznie o powstaniu, Likiernik to już nie Polak? Może od razu zdrajca "naszej sprawy"?
Facet, który szedł na śmierć i był kilka razy ranny...

Uff, duszo polska!
Pozwól, że poprzestanę na apostrofie tak lakonicznej.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz