sobota, 26 lipca 2014

SMAKOSZ


Smakosz   

Ocknąłem się zdenerwowany. Cholerne sny. Już od dłuższego czasu psuły słowiańską krew. Ręką trąciłem górę książek, przygotowanych do czytania. Gdy przez nie przebrnę, będę o wiele mądrzejszy. Na pewno?

Skoczyłem żwawo do telewizora. Guzik od razu uległ impetowi i oto już: aria z wariacjami.

Przez kilka pierwszych minut nie dotarło do mnie, co widziałem.
Blady jak chiński księżyc, strojąc obrzydliwe miny, cmokając w manierze smakosza spod budki z gorącymi flakami, Generał Smakosz recytował komunikat dla narodu. Zanim rzuciłem w ekran niedopitą butelką kordiału, pomyślałem, że to pierwsza na świecie wojna wypowiedziana staccato.


Jeszcze nie wiedziałem, że w załganym, komunistycznym staccato Smakosz miał okazać się nie lada mistrzem.


(fragment mojej powieści "I wszystko marność")

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz